Do Chocimia nie dojechalismy od razu. Bylo jedno miedzyladowanie w Edinet. Przyjemne miasteczko. Pojedlismy jak zwykle.
Upal, upal, upal.
Granica niby nie spektakularna ale nie obylo sie bez niespodzianek. Pan oznajmil nam, ze motocykl jest sprawdzany przez sam INTERPOL czy cos takiego. Czas mija i mija. Interpol nadal sprawdza. OK mozna jechac.
Zamek w Chocimiu okazuje sie nie zamkiem a forteca i jest mneijszy niz nam sie wydawalo ale warty odwiedzin. Polecamy i obieramy kierunek na kolejny zamek z trylogii Sienkiewiczowskiej - Kamieniec Podolski.
Znalezienie go nie bylo latwe poniewaz ludzie na Ukrainie, Moldawii i Gruzji nie znaja sie na mapie, odleglosciach i kierunkach. Dla jednego 100 m to tak naprawde 5 km, dla jednago do zamku trzeba jechac za miasto, a dla drugiego trzeba jechac do centrum, a "haraszawa droga" to blotniste bagno.
Przybylismy, zobaczylismy i ucieklismy zaczelo padac.
Niestety niezbyt daleko. Moto zgasl na dobre. Szybka decyzja skonsultowana z miejskim zlotnikiem - rozkrecamy gaznik. 2h i po sprawie ale juz myslimy o spaniu. Miejscowka wyborna - prochownia zamkowa.
NOCLEG: namiot; 0 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz